Seria Pulse Pro X to głowice charakteryzujące się wysoką wydajnością, duża szybkością ładowania, i krótkimi czasami błysku. W praktyce sprawdzili je dla nas Łukasz Skwiot i Angelika Wiatr. Wraz z zaprzyjaźnionym klubem Taekwon-do postanowiliśmy pójść o krok dalej, stworzyliśmy więc sesję, która ukazała moc i dynamikę.
Na czym nam zależało?
Na efekcie "WOW"! Razem z Angeliką Wiatr wspólnie wykonujemy sesje sportowe. Tym razem chcieliśmy stworzyć coś, czego jeszcze nie widzieliśmy. Wraz z zaprzyjaźnionym klubem Taekwon-do (koreańska sztuka walki) postanowiliśmy pójść o krok dalej. Zdjęcia klasyczne, najpopularniejsze - w pozycjach walki, są efektowne dla znających tajniki tego sportu, jednak nie pokazują na czym on polega. Stworzyliśmy więc sesję, która ukazała moc i dynamikę kopnięć oraz uderzeń.
Jak?
Z pomocą Olympusa E-M1 Mark II, który ma genialny tryb seryjny oraz szybki autofokus. Jednak najbardziej istotnym elementem był wybór oświetlenia. Szukałem lamp o dwóch parametrach: ekstremalnie krótkim czasie trwania błysku oraz bardzo wydajnym trybie seryjnym. Chcieliśmy ukazać pełne zamrożenie kropel wody oraz uchwycić moment największego jej rozprysku.
Standardowe lampy studyjne oferują czas błysku w granicach 1/500-1/1000 s. Lampy Quadralite Pulse Pro X mogą poszczycić się genialnym wynikiem, skracając go do 1/35086 s w wersji 400 Ws oraz do 1/28984 s w modelu 600 Ws. Te lampy potrafią także błysnąć z częstotliwością aż 10 kl./s, więc idealnie uzupełniły Olympusa E-M1 II w pełni się z nim synchronizując. Czarne klatki spowodowane nie wyzwoleniem błysku to już przeszłość.
Mój wybór?
Zestaw oświetleniowy był dość prosty i składał się z trzech lamp Quadralite Pulse Pro X. Głównym światłem była lampa o mocy 600 Ws. Dwie pozostałe (600 i 400Ws) dawały światło kontrujące, aby podświetlić od tyłu każdą kroplę wody. A co z modyfikatorami? Zdecydowałem się na czasze aby uzyskać ostre i kontrastowe światło oraz nie tracić jego mocy (softboxy dają miękkie światło, ale sporo się go traci). Na lampie głównej znalazła się duża, srebrna czasza 45 cm a na pozostałych 18-centymetrowe “garnki”.
Ogromną zaletą lamp jest wbudowany odbiornik systemu wyzwalania Navigator X. Dzięki temu mogłem dynamicznie, zdalnie zmieniać moc każdej z nich. To bardzo usprawnia pracę, no i nie potykałem się o plączące się pod nogami kable (kto próbował oszukać grawitację, ten zrozumie o czym piszę ;-).
Problemy?
Największym problemem była… woda. Rozpryski były potężne! Nie ma sposobu na ich kontrolowanie, a jej poziom w studiu podnosił się z czasem do stanu alarmowego. Sytuacje ratowały folie malarskie oraz mopy i wiaderka. Sporo musieliśmy się napracować żeby opanować sytuację. Nie chcieliśmy ryzykować dostania się zimnej wody na rozgrzany palnik, co mogłoby wywołać niezbyt przyjemną sytuację (jakby bieganie z mopem było przyjemne). Każdy Pulse Pro X ma osłonę palnika, jednak na lampie głównej, która była bezpośrednio na linii ognia (tudzież wody), zamontowaliśmy cienki, tekstylny dyfuzor, który stanowił dodatkowe zabezpieczenie. Za wszelką cenę unikaliśmy też kontaktu kabli z wodą (BHP przede wszystkim!).
Efekt?
Oceńcie sami! Uzyskaliśmy idealnie zamrożone krople wody, co zawdzięczam piekielnie szybkim lampom, oraz ultrakrótkiemu czasowi błysku. 10 kl./s, trzymanie parametrów (temperatury barwowej oraz mocy) podczas wielokrotnych serii błysków, bardzo wydajne chłodzenie (brak przegrzewania się) to najważniejsze zalety, które czynią lampy Quadralite Pulse Pro X idealnym kompanem do studyjnych sesji sportowych.
PS. Podczas sesji nikt nie ucierpiał ;-)
Tekst i zdjęcia: Łukasz Skwiot, Angelika Wiatr